
Dzień dobry, moje życie.
Apteka, duże miasto. Kolejka. Chwilę wcześniej Krystyna zwaliła się w gacie, ciągniemy za sobą odór od McDonaldsa. Matka, że wyrodna, zapomniała zestawu ratunkowego, picia, zabawek, chustek z mydłem. No wszystkiego. Zła Matka to była, przecież. Podchodzę więc do farmaceutki i zaczynam prawić w deseń „Pani magister, a ma Pani może…”
– Dzień dobry, pieluchy na sztuki są?
– Nie ma przykro mi (smutek face). Dla dzieci tak, ale dla Pani to tylko w paczkach po dziesięć.
Kurtyna.
~Małgosia
14.12.2015 at 15:02Popłakałam się i osmarkałam!
~ania
14.12.2015 at 15:17Czy wyglądałaś jakbyś się zwaliła w majty ??? U nas też się zdarza kupa w nieoczekiwanych miejscach przy braku pieluchy na zmianę- ale jak jest ni chu.. się nie skobzi.
~Aska
14.12.2015 at 15:48Ale sie usmialam! 🙂 Twoja mina musiala byc bezcenna!
~Pracownia szpILKI
14.12.2015 at 15:56<3 Farmaceutka
~Kasia
14.12.2015 at 18:51chyba wygrałaś internety dziś:)
~Karolina
14.12.2015 at 22:04No i oplułam komputer 😀 😀 😀
Pani Miniaturowa
08.01.2016 at 16:13Śmiechłam niemożebnie 😀 Takiego numeru to nawet mi w aptece nie odwalili!